List Michała (l. 37) po Programie Terapeutycznym w Wiśle w sierpniu 2015
Kochani
Z ogromną przyjemnością pragnę podzielić się z tym co doświadczyłem do tej pory w trakcie terapii prowadzonej pod kierunkiem wspaniałego człowieka, jakim jest bez wątpienia Pan dr Mieczysław Chęciek.
Nazywam się Michał Kret, lat 37. Z problemem mowy zmagam się od wczesnego dzieciństwa. Do momentu rozpoczęcia tej terapii, byłem u trzech różnych logopedów. Po raz pierwszy w okresie przedszkolnym, drugi raz w okresie 7 – 8 klasa szkoły podstawowej, a ostatnio około trzech lat temu, którą przerwałem z powodu braku dalszej motywacji i tym, że nie widziałem postępu. Te trzy terapie miały kilka cech, które decydowały o braku widocznych moich postępów. Nie byłem dokładnie diagnozowany, a w trakcie ich trwania czułem się pozostawiony samemu sobie. Nie czułem wsparcia ze strony moich najbliższych, gdyż członkowie mojej rodziny (jak i wtedy jeszcze narzeczona, a dzisiaj żona) nigdy nie byli uświadamiani przez terapeutów o tym, jak ważne jest właściwe wspieranie takich osób jak ja, a także nigdy nie powiedziano im jak ono powinno wyglądać.
Ja zewsząd ze strony mojej rodziny i wtedy jeszcze narzeczonej słyszałem uwagi, że powinienem coś z tym zrobić, że powinienem może znaleźć innego specjalistę.
Już po pewnym czasie po ślubie moja mama i moja żona zasugerowały mi, że może warto by jednak coś z tą moją mową zrobić. Po wielu wahaniach zdecydowałem się po raz kolejny podejść do terapii. Pojawił się jednak problem. Do kogo pójść. Moja żona Iwona zapytała się swoich koleżanek w pracy czy znają jakiegoś specjalistę od mowy, którego mogłyby polecić. I jedna z nich poleciła osobę, z którą kiedyś miała wykłady – właśnie Pana dr. Mieczysława Chęćka. Podała namiary na stronę internetową Specjalistycznego Centrum Terapii Jąkania w Wodzisławiu Śląskim. Po obejrzeniu witryny internetowej targało mną wiele wątpliwości czy to jest właściwy adres. Po pierwsze wydawało mi się, że aby spotkać się z Panem doktorem, to trzeba jechać aż na Śląsk, a po drugie wydawało mi się, że ja przecież się nie jąkam. Za namową Iwony odważyłem się napisać do Pana Mieczysława maila, w którym napisałem o moim problemie. Dość szybko Pan doktor odpisał mi proponując, abym do niego zadzwonił i wtedy mi wszystko wyjaśni.
Wykonałem telefon następnego dnia strasznie zestresowany. Wtedy podczas rozmowy Pan dr Chęciek powiedział mi, że jego zdaniem jak najbardziej kwalifikuję się do terapii, a także wyjaśnił mi jak mniej więcej taka terapia wygląda. Zaproponował również abyśmy na pierwszej diagnozie spotkali się w Warszawie, gdy akurat przyjedzie aby wygłosić wykład w jednej ze stołecznych uczelni wyższych i prosił, aby koniecznie na tym spotkaniu była ze mną osoba, która będzie mnie wspierała podczas całej terapii. Naturalnie taką właśnie osobą dla mnie była moja żona.
W kwietniu przybyliśmy razem z Iwoną na pierwszą diagnozę. Siedzieliśmy tam 4 – 5 godzin i nie zapomnę tego nigdy. Po raz pierwszy spotkałem się z tak dokładnie przeprowadzoną diagnozą. Mało tego, nie spodziewałem się, że Pan doktor poprosi mnie o wyrażenie zgody na nagrywanie mnie kamerą podczas diagnozy. Pierwszy raz się z tym spotkałem. Wtedy też Pan doktor powiedział, że u mnie występuje oprócz jąkania fizjologicznego, blokowania na poziomie lekkim także mowa bezładna czyli giełkot, ale przede wszystkim test na poziom logofobii wykazał u mnie lęk przed mówieniem (z powodu przewidywania objawów zająknięć) w stopniu znacznym, a zatem występuje u mnie też tzw. niejawne, ukryte jąkanie. Również do tej pory nikt mnie pod tym kątem nie badał.
Zostałem dokładnie poinstruowany jakie i jak mam wykonywać odpowiednie ćwiczenia. Rozpoczęła się terapia. Na początku miałem dużą motywację aby coś z moją mową zrobić, jednakże po jakimś czasie ona trochę spadła. Wprawdzie ćwiczyłem, ale nie tak jak powinienem. Miałem problem z przełamaniem się, aby stosować technikę spowolnionej mowy wraz z gestem upłynniająco-rytmizującym mowę w życiu codziennym. Wmawiałem sobie, że nie udaje mi się tego zrobić, gdyż ciągle o tym zapominam. I tak w tym trwałem aż do momentu rozpoczęcia Turnusu Intensywnej Terapii Jąkania w Wiśle. Wtedy to uświadomiłem sobie, że te moje problemy ze stosowaniem tych technik wynikają z logofobii czyli lęku przed mówieniem.
Intensywna Terapia w Wiśle dała mi bardzo dużo. Pozwoliła mi przełamać swój lęk przed mówieniem. Poczyniłem duże postępy w mówieniu, znacznie zmniejszył się szczękościsk jak i częstotliwość jego występowania. Teraz nie mam prawie żadnych problemów ze stosowaniem techniki spowolnionego mówienia i gestu upłynniającego mowę, występują one teraz głównie jak mam silne emocje zarówno te negatywne jak i pozytywne. Pracuję zresztą nad tym, aby nauczyć się panować nad nimi i jestem przekonany, że sobie z tym poradzę, gdyż na turnusie mieliśmy przecież w tym zakresie bardzo dużo treningu. Przede wszystkim jednak czuję się dużo silniejszy wewnętrznie, lepiej radzę sobie z własnymi emocjami.
Dla mnie tak naprawdę właściwa terapia zaczęła się po powrocie z turnusu w Wiśle do życia codziennego. Jestem świadomy tego, że przede mną jest jeszcze daleka droga do całkowitego pokonania mojego przeciwnika jakim jest niepłynna i bezładna mowa. Jego nie da się znokautować, ale jak najbardziej jest on do pokonania po długiej i cierpliwej walce. Na razie wygrałem bitwę, ale nie wojnę. Przede mną jeszcze dalsze sesje terapeutyczne grupowe (także drogą telefoniczną) mające głównie na celu podtrzymanie i automatyzowanie uzyskanych postępów w zakresie tak mówienia bez blokowania jak i bez lęków o wystąpienie zająknięć.
Dzięki turnusowi nauczyłem się, że jeśli nawet są momenty, kiedy nie idzie mi tak jak to sobie założyłem, to nie ważne jest co i kiedy źle powiedziałem albo przyspieszyłem, ale to co ja mogę zrobić aby było lepiej. I jestem też świadomy, że należy każdą okazję wykorzystywać do ćwiczeń, a jeśli jej nie ma to można sobie ją samemu stworzyć.
Pragnę podziękować wszystkim wspaniałym osobom, które uczestniczyły w tym turnusie, bo dzięki Wam poczułem się raźniej i w pełni świadomy, że nie tylko sam borykam się z takim problemem.
Dziękuję również wszystkim Terapeutom za ten cały Wasz wkład, pracę, dzięki której mogłem uwierzyć w siebie, nabrać pewności siebie, a przede wszystkim za to całe ukierunkowanie mnie na dalszą drogę, za każdy pozytywny impuls, który otrzymałem na turnusie i to że daliście mi odczuć że nawet po turnusie będziecie cały czas razem ze mną, będziecie mnie wspierali, jeżeli będzie taka moja potrzeba.
Dziękuję również wszystkim Wolontariuszom za wsparcie jakie od Was otrzymałem, za te jakże cenne wskazówki, a przede wszystkim za słowa otuchy i dzielenie się swoim własnym doświadczeniem z czasów kiedy sami przechodziliście własną terapię.
Szczególne podziękowanie składam mojej żonie Iwonie za to, że cały czas tak wspaniale wspierała mnie i wspiera podczas terapii. Za to że choć jest to dla niej bardzo trudne, stara się ze względu na mnie spowolnić swoją mowę i w dalszym ciągu uczestniczy ze mną w moich indywidualnych ćwiczeniach mowy.
Przede wszystkim jednak dziękuję Bogu za to, że mogłem i mogę cały czas uczestniczyć w tej terapii. On mógł sprawić, żebym od razu mówił pięknie i płynnie, ale tego nie zrobił, tylko pokierował mnie tak że stałem się uczestnikiem terapii organizowanej przez Pana doktora Mieczysława Chęćka, dzięki której to terapii staję się wewnętrznie coraz silniejszy i pewniejszy siebie po to, aby tej swojej siły używać nie do niszczenia innych ludzi tylko po to aby im służyć. Dzięki temu mogłem przeżyć i przeżywam wspaniałe rekolekcje. To pokazuje jak Wielkim i Wspaniałym Terapeutą jest On. Ale również dziękuję Bogu za to, że powołał tych Wszystkich terapeutów i wolontariuszy do tak wspaniałej pracy dla innych.
I za to wszystko chwała Panu !!!
Michał Kret z Warszawy. Turnus Intensywnej Terapii Jąkania w Wiśle Sierpień 2015 r. gr IV
P.S Nie wahajcie się ani chwili. Naprawdę warto skorzystać z możliwości jaką daje ta terapia. Ona a przede wszystkim Turnus Intensywnej Terapii Jąkania przyniesie wam owoce, z których będziecie mogli korzystać przez całe życie. Nie tylko przy zmaganiach się z waszymi problemami z mową ale i w innych dziedzinach życia. Jeżeli kiedykolwiek pojawią się jakieś problemy, to wystarczy cofnąć się myślami to tych nie całych dwóch tygodni spędzonych w Wiśle i znaleźć coś z tego okresu co można wykorzystać do rozwiązania, może jakieś wskazówki, a może coś co tam się robiło.
Osoby zainteresowane zapraszam do kontaktu:
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Tel.: +48 604 483 024