LIST JUSTYNY Z GRUPY IV - UCZESTNICZKI INTENSYWNEGO PROGRAMU TERAPEUTYCZNEGO, WISŁA 2019
„Nieważne, ile razy upadłeś, ważne ile razy się podniesiesz”- autor nieznany
Witam serdecznie wszystkich, którzy chcieliby coś zrobić w kierunku poprawy swojej wymowy! Mam na imię Justyna i mieszkam w Poznaniu. W tym roku kończę już 27 lat, ale z problemem niepłynności mowy zmagam się od dziecka. W związku z powyższym coś mnie skłoniło do „zrobienia kroku milowego”, którym był turnus u doktora Chęćka w Wiśle.
Zacznijmy od tego, że turnus u doktora Chęćka nie był moim pierwszym turnusem terapeutycznym dla osób jąkających się, w jakim uczestniczyłam. W 2009 roku, w wieku około 16 lat byłam uczestniczką turnusu w Murzasichle u jakiegoś pana Bronisława. Pomimo dobrych warunków mieszkalnych i sanitarnych, terapia nie była zbyt skuteczna ze względu na małą ilość zajęć. Ćwiczenia odbywały się tam bowiem tylko do południa.
Do pracy nad moją niepłynnością mowy wróciłam jednak po około 10 latach przerwy i nie był to – o dziwo!- czas stracony. Do dziś żałuję, że tak późno dopiero było mi wiadomo o programie terapeutycznym, aczkolwiek wyjazd do Wisły zaliczam do najbardziej udanych turnusów. Dopiero po ukończeniu 26 roku życia dowiedziałam się od mojej logopedy z Poznania, pani Renaty o corocznie odbywającym się turnusie w Wiśle, który organizuje SCTJ wraz z doktorem Chęćkiem z siedzibą w Wodzisławiu Śląskim. Moja Pani Logopeda gościnnie uczestniczyła w szkoleniu u Doktora dla studentów logopedii i logopedów różnych uczelni i placówek medycznych w Polsce (chyba było to na MTP). Długo jednak nie wierzyłam, że istnieje tak intensywny program terapii jąkania, dzięki któremu jednocześnie poczuję się dużo spokojniejsza i pewniejsza siebie. Nie przekonywały mnie żadne listy od uczestników, czy nawet wskazówki od logopedy, jak i ile należy ćwiczyć, żeby dostać się na turnus SCTJ w Wiśle. Zastanawiałam się, czy nie będę zbyt zmęczona terapią w Wiśle, a najczarniejsze myśli kłębiące się w mojej głowie mówiły mi, że pozytywnych efektów nie będzie. Nie było jednak tak tragicznie, jak sobie wyobrażałam i to prawdopodobnie zasługa mojego chłopaka, Krzysztofa, który jechał jako osoba wspierająca proces terapii.
W końcu nadszedł dzień przyjazdu do Wisły. Stresowałam się mocno, bo nikogo oprócz Krzyśka nie znałam ani wśród uczestników ani terapeutów. Co by to było, gdybym sama tu przyjechała? Przecież nawet nikt oprócz nas nie przyjechał tu z Poznania. Jednak od pierwszych chwil wszystko mówiło mi, że zapowiada się ciekawy wyjazd dla osób zmagających się z podobnym problemem. Co się tyczy Uczestników programu, było to dla mnie miłe zaskoczenie, jak pomocne i koleżeńskie mogą być osoby jąkające się. Wszyscy uczestnicy to osoby w różnych przedziałach wiekowych, od 10 do nawet 50 lat (!). Dla doktora Chęćka to w ogóle nie miało znaczenia, kto w jakim jest wieku, co osoby 20+, czyli również i mnie bardzo cieszy. Dzięki temu, że przedział wiekowy był tak duży, Terapeuci mogli zająć się Uczestnikami w różnym stadium jąkania. Wolontariusze wraz z terapeutami przydzielili nas aż do czterech grup. Grafik zajęć był rzeczywiście bardzo napięty. Ogólnie tylko zajęcia, które odbywały się od 8.45 do 13.00 (obiad), były przeznaczone dla naszych grup, a niektóre zajęcia (z Terapeutką Sylwią - psychologiczne i Panem Edwinem – emisja głosu) dla połowy każdej grupy. Blok zajęć popołudniowych zawsze odbywał się po dwie grupy i miał na celu przełamanie lęku przed mówieniem, czyli logofobii. Pomimo początkowego chaosu z salami, udało się bez problemu przeprowadzić ciekawe zajęcia. A wszystko dzięki czujności niektórych wolontariuszy i uczestników. Zajęcia odbywające się na początku turnusu (relaksacja z Panem Jankiem, echokorekcja z Terapeutą Maćkiem) służyły wyciszeniu się. Po kilku dniach tych zajęć przyszedł czas na sprawdzian - terapeutyczne wyjścia do miasta (tzw. socjoterapię). Niestety, jedynym minusem jest to, że rozchorowałam się podczas najważniejszych zajęć, czyli socjoterapeutycznych wyjść, przez co nie mogłam w pełni uczestniczyć w niektórych zajęciach od połowy turnusu. Tego najbardziej żałuję. Być może, gdyby nie choroba (zapalenie górnych dróg oddechowych) przyjechałabym z turnusu całkiem odmieniona. Tymczasem wirus całkiem pokrzyżował moje plany. Mimo wszystko nie żałuję samego udziału w terapii, gdyż było to dla mnie dość cenne doświadczenie. Może gdyby nie moja alergia na bardzo przeciętne warunki mieszkalne i sanitarne w ośrodku wypoczynkowym, pobyt wspominałabym o wiele lepiej. Atmosfera w ciągu całego wyjazdu była przecież bardzo miła, ale choroba nie wybiera jak to mówią. Na pewno bardziej bym skorzystała z pobytu, gdybym mogła „dać z siebie” sto procent, czyli uczestniczyć we wszystkich planowanych zajęciach a przynajmniej we wszystkich terapeutycznych wyjściach do miasta. Dzięki tym wszystkim zajęciom mówiło mi się zdecydowanie lepiej do czasu zapalenia dróg oddechowych. Wstydzę się jeszcze trochę do dziś rozmawiać przez telefon z pracodawcami, a wszystko przez to, że rozchorowałam się w środku turnusu. No i wszystkie starania, gdyby nie codzienne pilnowanie się na każdym kroku, poszłyby na marne.
Po powrocie długo nie mogłam dojść do siebie i zwolnienie mowy nastąpiło miesiąc później niż się spodziewałam. A wszystko przez chorobę na turnusie! W pierwszej połowie października, w okolicach moich 27. urodzin znów obserwowałam regres mojej mowy. O zwolnieniu tempa dopiero z dwatygodnie później sobie przypomniałam, czyli teraz. Już usłyszałam od kilku osób, że moja mowa jest o wiele lepsza, że mówię zdecydowanie płynniej i że da się mnie lepiej zrozumieć. Ćwiczę w domu również z chłopakiem i rodzicami. Tak po prostu trzeba!
Największe podziękowania kieruję do samego Doktora. Najważniejszą ideą jest fachowa pomoc osobom jąkającym się niezależnie od wieku. Panie Doktorze, to dzięki Panu ta idea jest spełniona - stanowi to chyba największą zaletę programu terapeutycznego! Dziękuję Terapeutom za wiedzę i zastosowanie jej w praktyce oraz Wolontariuszom, bo bez nich również nie byłoby możliwe zorganizowanie sal na zajęcia! Podziękowania Pani Logopedy z Poznania, która poleciła mi SCTJ! Jestem w stanie polecić ten wyjazd osobom w każdym wieku zmagającym się z niepłynnością mowy. Warunek jest prosty: bardzo dobra sytuacja finansowa lub zdobyć dofinansowanie, o co niestety bardzo trudno, jeśli się człowiek nie doprosi! No i lepiej w czasie całego turnusu być zdrowym niż chorować.
Serdecznie pozdrawiam, zapraszam Was do kontaktu!
Mój adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. – tu możecie wysyłać mi wiadomości o każdej porze dnia i nocy, ja postaram się odpisać jak najszybciej i w razie potrzeby podać swój aktualny numer telefonu :)
Justyna (Poznań, 22 listopada 2019 roku)